sobota, 7 czerwca 2014

4. Może się spotkamy?

Liv. 
-musisz sie pociąć.- Powiedział James z takim spokojem,że miałam ochotę mu walnąć. To chyba nie jest normalne tak? Ale ja ich kocham... Mój oddech przyspieszył. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, co w tym momencie robić. Coraz ciężej mi sie oddychało i cała się trzęsłam. -ale.. - zająknęłam się, lecz nie dokończyłam, gdyż Caroline mi przerwała. -Mówiłaś,że chcesz abyśmy ci uwierzyli. Zrób to a wszystko będzie jak dawniej. - Zacisnęłam ręce w piąstki i odwróciłam głowę patrząc przez okno. Zrobię to, zrobię to bo ich kocham. Tak bardzo mi na nich zależy. Bez słowa ruszyłam w stronę łazienki, nie byłam pewna czy w tym domu jest coś takiego jak żyletka. Przeszukując wszystkie szafki przez moją głowę przechodziło milion myśli na raz. Nie chciałam tego robić, ale  muszę. Moi przyjaciele twierdzą, że tak będzie lepiej to ok. Odetchnęłam z ulgą gdy znalazłam poszukiwaną rzecz. W prawdzie to dziwne. Powinnam być przejęta tym,iż jednak ją znalazłam. Moje ręce strasznie się trzęsły trzymając żyletkę. Usiadłam ponownie na swojej kanapie. Wszyscy momentalnie uśmiechnęli się widząc tą błyszczącą się rzecz w mojej dłoni. Przełknęłam głośno ślinę po czym zamknęłam oczy i przyłożyłam ostre narzędzie do swojego nadgarstka. Nie robiłam tego nigdy, nie wiem czy dobrze to zrobię.. Pomyślałam i po sekundzie przejechałam nią, zostawiając krwawy ślad na mojej ręcę. Spojrzałam na to przerażona po czym zrobiłam to znowu i znowu i znowu..Myślisz,że płakałam? I tu się mylisz, ja nie płaczę. Widząc krwawą rzekę spływającą po mojej ręce uśmiechnęłam sie zwycięsko, mimo że ból był niesamowity. Pokazałam swoje rany, a wszyscy w jednej chwili złapali sie za usta i zrobili duże oczy. Tylko Nathan spokojnie na to patrzył. -no Liv, nie sądziłem że to zrobisz. Jestem z ciebie dumny. Idź to umyj. -Zacisnęłam mocno ręce i rzuciłam żyletką. I nic?! Już wszystko wybaczone?! Jesteście z siebie dumni?! Krzyczałam w duchu. Nie wiem sama dlaczego nie mogłam tego z siebie wydusić. nie chciałam kolejnej kłótni,ale byłam strasznie wkurzona. Wstałam i nie odzywając się ruszyłam z powrotem do łazienki zostawiając po drodze ślady krwi. Włożyłam rękę pod zimną wodę i powoli spłukiwałam. Piekło jeszcze bardziej. Wzięłam szybko jakiś ręcznik i przyłożyłam to swoich ran,aby zatrzymać krwawienie. Zsunęłam sie po ścianie i głęboko oddychałam. Musiałam się uspokoić. Pomyśl o czymś przyjemnym,żeby zapomnieć o bólu. Myśl szybko. Gry, muzyka, Nathan, internet,telefon, Justin, laptop.. Halo,halo.. Dlaczego pomyślałam Justin?! Przecież ja go nawet nie znam.. Cholera.. Pisałam z nim zaledwie raz, z czego bardzo mnie denerwował, a zaliczam go do przyjemnych rzeczy? Liv, ogarnij sie. Siedziałam na tych zimnych kafelkach już dobre 15 minut,aż w końcu czerwona ciecz przestała płynąc po moim nadgarstku. Wrzuciłam ręcznik do wanny po czym podeszłam do apteczki i zabandażowałam rękę pełną przecięć. Powróciłam przed komputer. Widziałam,że wszyscy byli w ciężkim szoku. Było to dla mnie dziwne, sami mi kazali a teraz się dziwią. -Liv.. - odezwała sie Caroline,ale nie dokończyła.- Proszę dajcie mi chwilę spokoju, potem zadzwonię. -Nawet sie nie sprzeciwili. od razu się rozłączyłam i weszłam na swoją ulubioną stronę,gdzie wszystkich ich spotkałam. Nagle ikonka z wiadomościami zaczęła mrugać. 
Justin: Gotowa, na kolejną pulę pytań?
Ja: Przepraszam cię bardzo,ale nie mam ochoty.
Justin: A cóż to się takiego stało? 
Ja: Nie chcę o tym rozmawiać. 
Justin: Może się spotkamy?
Ja: Przecież ja cię nawet nie znam! Nie wiem czy jestem wstanie ci zaufać. Możesz mnie wystawić. 
Justin: Nie zrobię tego. Jesteśmy tu po to,aby sobie pomagać. 
Ja: Nie jestem pewna.
Justin: Kochanie spokojnie! Nic ci się nie stanie. 
Takim gadaniem tym bardziej mnie przerażał, nie byłam pewna czy pójść na to spotkanie. Przecież ja wyglądam jak jakaś wiedźma, jeszcze te nadgarstki. Nie ufam mu na tyle,aby o tym opowiedzieć. 
Ja: Przykro mi. Może jak się bardziej poznamy. 
Justin: No cóż... Może skype?
Ja: To już mi bardziej odpowiada. 
Wymieniliśmy się nazwami i tak dalej. Po niespełna 5 minutach zadzwonił do mnie. Na prawdę bałam się,tak samo jak przed rozmową z Nathanem. -no witam cię księżniczko. -usłyszałam jego ochrypły głos w którym momentalnie się zakochałam. -ym..cześć. - wydukałam i skrzywiłam się lekko. Żadne z nas nie miało włączonej kamerki i w sumie na razie nie chciałam jej włączać. Rozmowa się rozwinęła i było całkiem fajnie. Zadawał mi kolejne pytanie na które z łatwością odpowiadałam. Potem role się odwróciły. Dowiedziałam się dużo jak na jedną rozmowę. Pracuje jako mechanik, nie ma za dużo znajomych. Jego rodzice zginęli w wypadku i co najważniejsze.. Nie jest w żadnym gangu,ani nic podobnego. To ważne dla mnie, gdyż teraz co drugi mężczyzna jest zamieszane w jakieś narkotyki, morderstwa i tak dalej. Dobrze,że on taki nie jest.

____________________________________________________________
Hej!
Przepraszam,że nie dodawałam nic w tygodniu,ale byłam na wycieczce! Kochani komentujcie, bo to,że nie patrzę już na ilość komentarzy nie znaczy,że nie sprawia mi to wielkiej radości. Proszę was:) 
Pozdrawiam Michalineckę i Malwinę :D

5 komentarzy:

  1. Hahaha ! Nie jest w żadnym gangu ani nic ? Oj Justin... nie ładnie tak zaczynać znajomość od kłamstwa xD hehe czekam na next :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Num... zboczone myśli mi się skończyły... po prostu czekam na ciąg dalszy :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. I tak się pocięła ? bez wkurwa ani nic ?,, ej weź się potnij'' ,, już zapierdalam <3''

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'Powiedział James z takim spokojem,że miałam ochotę mu walnąć. To chyba nie jest normalne tak? Ale ja ich kocham... '

      Usuń
  4. Nie mg się doczekać następnego rozdziału, kc. ♥

    OdpowiedzUsuń