środa, 11 czerwca 2014

5. Dobranoc księżniczko.

Liv.
-Do jutra. -powiedziałam bardzo zmęczona.To dziwne, od dawna nie odczuwałam senności. -Dobranoc księżniczko. -usłyszałam zachrypnięty głos Justina i uśmiechnęłam się szeroko. Oczywiście Bieber tego nie widział. Zamknęłam górną klapę laptopa. Odłożyłam sprzęt na biurko i położyłam się do łóżka. Jak na złość nie mogłam zasnąć. Potrafiłam tylko myśleć o tym co będzie jutro. Jaka będzie nasza relacja? Czy wyjawi mi w końcu jaki ma problem? Byłam bardzo ciekawa kim na prawdę jest. Niby rozmawiał ze mną szczerze,ale w jego głosie można było usłyszeć nutkę sztuczności. Im dłużej nad tym myślałam tym bardziej nie chciało mi się spać. Postanowiłam, więc wziąć prysznic. Niezdarnie wstałam i udałam się do łazienki, po drodze łapiąc świeżą piżamę i ręcznik. W drodze do toalety, potknęłam się o skraj dywanu i spadłam na wazon który rozciął mi nogę. -Kurwa!-wrzasnęłam. Poczułam ostre pieczenie w okolicach kolan, spojrzałam w dół na swoje nogi. Z lewego uda, strumieniem sączyła się świeża krew. - Cholera.-mruknęłam. No świetnie nawet nie wiem gdzie są bandaże! Ale byłam zbyt senna, żeby ich poszukać. Utykając ruszyłam do swojego pokoju. Z trudem otworzyłam drzwi, i doczłapałam się do łóżka.Nie zważając na ciecz, która lała się z rany, położyłam się spać.

Justin.
-Dobranoc księżniczko- powiedziałem a następnie odłożyłem laptopa. Było około pierwszej. Nic dzisiaj nie jadłem. Poczułem ssanie w żołądku. Otworzyłem drzwi od swojego pokoju i wyszedłem na korytarz. Skręciłem w lewo do wejścia kuchni. Uchyliłem drzwiczki od lodówki i wyciągnąłem pizze i wsadziłem ją do mikrofalówki. odczekałem 2 minuty następnie wyjąłem parujący talerz z jedzeniem. w kilka sekund zjadłem kawałek i odłożyłem naczynie do zlewu. Udałem się do salonu i rozłożyłem się na kanapie, czekając na moich pracowników. Nie wiem ile tak siedziałem ale nie potrafiłem się oprzeć zmęczeniu przymknąłem oczy i prawdopodobnie zasnąłem. Obudziło mnie delikatne szarpanie za ramie. Zmrużyłem powieki, bo padało na mnie ostre światło z mojego żyrandolu. - Justin, obudź się- ktoś szeptał.- Idioto w ten sposób nigdy nie wstanie- odezwał się inny głos. - Jak jesteś taki cwaniak, to sam go obudź. Ja tez się będę śmiał jak będziesz skulony leżał w koncie i błagał żeby Juss przestał Cie bić po mordzie- powiedział pierwszy głos. Uśmiechnąłem się w duchu słysząc te słowa. To była prawda. - Kurwa odsuń się- zamachnąłem się na osobę nachylającą  na de mną. Otworzyłem szerzej zaspane oczy i ujrzałem męską twarz oddalona zaledwie o pare centymetrów- Stary ty jesteś gejem? - zapytałem złośliwie kumpla. - Jeśli chcesz całusa, to musisz obejść się smakiem skarbie. -Chłopak zareagował błyskawicznie. Wstał i przeszedł na sam koniec pokoju. Zaśmiałem się cicho. Ale zaraz spoważniałem- Jakie wieści? -zapytałem -Prawie wszystko poszło gładko. tylko Nathan zawalił.- No tak. Znowu Nathan. Nie wiem co się dzieje z tym chłopakiem. Albo nie, jednak wiem. To idiota.- Ok, ile kasy? - Przeszedłem do najbardziej interesującego mnie tematu. Garry, chłopak który mnie obudził bo własnie tak się nazywał, wyciągnął z kieszeni swojego płaszcza czysta kartkę a następnie długopis i zanotował wynik. Gdy skończył podał mi notatkę. Ujrzałem całkiem imponującą liczbę, lecz jednak miało być lepiej. - Mało - powiedziałem i znacząco spojrzałem na Nathana. - Mało? Mało?! zdobyliśmy nowego klienta a ty mówisz, że mało?- opowiedział mi Taylor, który wyglądał na nabuzowanego. - Powiedziałem mało - warknąłem. - Nathan za 15 minut do mojego biura- rzuciłem przez ramię i udałem się do pokoju w, którym miałem spotkać się z pracownikiem. Usiadłem za biurkiem i zacząłem przeglądać nowo dostarczone dokumenty. Po dość krótkim czasie, usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę - wymamrotałem zajęty lekturą. Po pokoju rozniósł się dźwięk czyichś kroków. - Justin wołałeś...- Wiem co zrobiłem - przerwałem mu zirytowany- Zawodzisz Nathan- zacząłem - Coraz mniej Ci ufam. Powoli przestajesz mi być potrzebny... A wiesz co się dzieje kiedy ktoś przestaje mi być potrzebny? Prawda Nathan? Zadałem Ci pytanie! -a... w -Wiem,że wiesz co ja z takimi robię! -znów mu przerwałem - WIĘC WEŹ SIĘ KURWA DO ROBOTY I WYPIERDALAJ Z MOJEGO POKOJU !-wrzasnąłem, z radością oglądając przerażenie wypisane na jego twarzy. Byłem z siebie dumny, że tak działam na innych. Ponownie zająłem się przeglądaniem papierów. Więcej nie spojrzałem na chłopaka. Do moich uszu dotarł dźwięk zamykanych drzwi. Spojrzałem na zegarek była 3:28. Odłożyłem notatki i zszedłem do mojego pokoju. Gdy sie w nim znalazłem nie marzyłem o niczym innym, tylko żeby poczuć chłód miękkiej pościeli i położyc głowę na dobrze znanej mi poduszce. Szybko ciągnąłem spodnie, koszulkę i buty. Położyłem się na łóżko aby odpłynąć do krainy snu.

_____________________________________________________________________________
Witam Was!
W tym rozdziale jak widać mamy perspektywę Justina. Nic niby się nie dzieje, a jednak coś :)
Dziękuje znowu @YoKevinYo :)
Do następnego!

2 komentarze:

  1. Wow.. Wiedziałam że z nathanem jest coś nie tak !!! na razie justin jest spoko ... no czekam na dalszy ciąg :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahah xd Yyy... fajny nagłówek ? xd Jak zawsze świetnie xd

    OdpowiedzUsuń