sobota, 31 maja 2014

3. Musisz zrobić coś wbrew sobie.

Liv
Na reszcie się otworzyła, przeczytałam wiadomość od niejakiego Bieber'a.
Justin: A co ty taka bezpośrednia?
Zagotowało się we mnie. Co on sobie myśli? Tutaj są ludzie z poważnymi problemami, a ten szczeniak zwyczajnie sobie  z nas kpi. Myśli,że co? że ma urodę, pieniądze i, że jest idealny? Myśli,że ma prawo naśmiewać się z nas? Jesteśmy rodziną, a on to burzy. Żałosny idiota nie ma co robić z czasem.
Ja: Nie jesteś taki jak my.
Justin: Jaki?
Ja: Dlaczego tu jesteś?
Justin:Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
Ja: Ty na moje również.
Przez dłuższą chwilę nie odpisywał. Już miałam wyłączyć chat, ale dostałam wiadomość. Nie otworzyłam jej jednak, gdyż usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek była dokładnie 23:47. Kto to może być o tej porze? Zeszłam na dół i zapadła cisza. Podeszłam do drzwi i uchyliłam je lekko. Przeszły mnie ciarki, bo nikogo nie zobaczyłam. Zaraz jednak sie opamiętałam i otworzyłam je szerzej. Pod moimi nogami leżała kartka. Podniosłam ją i rozejrzałam sie dookoła. Wzruszyłam ramionami i weszłam z powrotem do domu. Usiadłam na kanapie i podniosłam wzrok na papier. Była to informacja o urządzanej niedaleko imprezie. Zabawne, nigdzie sie nie wybieram. Zgniotłam ją w ręce i rzuciłam za telewizor. -Ktoś to posprząta.- Mruknęłam i poszłam do kuchni. Szczerze mówiąc trochę zgłodniałam, więc zrobiłam na szybko płatki z mlekiem. Złapałam pierwszy lepszy sok i ruszyłam do pokoju. Usiadłam przy biurku i nagle dostałam kolejną wiadomość. Była od Nathana. Trudno Pan Bieber poczeka. Kliknęłam na mrugającą ikonkę.
Nathan: I co mamusia oddała ci internet?
Ja: Nathan jak tak możesz?! Myślisz,że okłamałabym was? Jesteście moimi przyjaciółmi...Kocham was...Po co mam niby kłamać?
Nathan: No nie wiem, może jest ktoś nowy? Może kochasz go,ale bardziej niż przyjaciela,co?
Ja: Nie mam zamiaru dalej tego ciągnąć, jak Wam przejdzie dajcie znać. Nie mogę uwierzyć,że tak o mnie myślicie!
Wyłączyłam jego zakładkę. Byłam wkurzona i zrozpaczona. Ikonka dalej mrugała. No do cholery o co chodzi!! A.. To Bieber.
Justin: Może najpierw poznajmy się lepiej?
Justin: Dlaczego nie odpisujesz?
Nie miałam ochoty go lepiej poznawać. Przyjaciele  mnie zostawili,a ja potrzebowałam się komuś wyżalić.
Ja: Co chciałbyś wiedzieć?
Justin: Ile masz lat?
Ja: 18.
Justin: Gdzie mieszkasz?
Ja: Los Angeles. Coś jeszcze?
Justin: Tak to dopiero początek..
Zaczął mnie na prawdę denerwować, ta rozmowa była strasznie sztywna i mega nudna. Przewróciłam oczami.
Ja: a więc?
Justin: Ale to dopiero jutro. Dzisiaj muszę jeszcze parę spraw załatwić.
Ja:  Super!Super! Wcześniej mnie męczyłeś, a teraz kurde musisz iść!
Justin: Spokojnie kochanie, już tęsknisz?
Cała zdenerwowana, nawet mu nie odpisałam. Wyłączyłam stronę i wzięłam głęboki wdech.
Następnego dnia nawet nie miałam ochoty iść do szkoły. Byłam zdołowana przez moich przyjaciół. Miałam gdzieś co mówiłam mamie. To moje życie, będę robiła co będę chciała. Jestem dorosła. Dzisiejszej nocy spałam 3 godziny i mi wystarczy. Wstałam, włączyłam laptopa i zalogowałam się. Zostawiając komputer poszłam do łazienki i wzięłam kąpiel. Gdy wróciłam miałam jedną nie przeczytaną wiadomość.
Caroline: Liv, zadzwoń do nas.
Nie odpisując wykonałam połączenie do wszystkich. W moich oczach pojawił się błysk nadziei. Wiedziałam, że mnie nie zostawią. To są jednak przyjaciele. Odebrali po kilku sekundach. -A jednak mi uwierzyliście? - Spojrzałam na nich wszystkich z wielkim uśmiechem. Na ich twarzach było widać mieszane uczucia. Nie odzywali się przez chwilę. -Co jest? -dodałam po kilku sekundach. -Liv, jeśli chcesz abyśmy ci uwierzyli musisz zrobić coś wbrew sobie. -powiedział tym razem James. Zrobiłam duże oczy i westchnęłam głęboko. - a jaśniej?

____________________________________________________________________________
Witam!
Rozdział jest krótki i raczej każdy taki będzie, dlatego dodawane będą bardzo często. :)
Pozdrawiam znowu Malwinę :D
Dziękuje Wam za komentarze i za te miłe słowa!
Postanowiłam,że nie będę patrzyła na ilość komentarzy, jak napisze rozdział to go dodam. Ale to nie znaczy,że nie byłoby mi miło, jakby te komentarze  były!
Powtarzam po raz 2378562378563827 ZAKŁADKA 'INFORMOWANI' :D:D:D
Do następnego!:p

wtorek, 27 maja 2014

2. O Boże, kim ty jesteś?

Liv
Po nie całej godzinie do mojego pokoju wparowała mama. No cóż przyznam, że mnie zaskoczyła. Co jeszcze chciała? Szybko rozłączyłam się.  -Kochanie... my z ojcem.. -przerwała. Pewnie powie,że chcielibyśmy cię przeprosić? Jak ja ją znam.. -Musimy zabrać ci laptopa. -powiedziała stanowczo. Ona chyba sobie ze mnie żartuje! Roześmiałam się głośno,co najwyraźniej strasznie wkurzyło moją rodzicielkę. Sprawnym ruchem chwyciła mój sprzęt i zamknęła jego górą część. O nie mamo, przesadziłaś. W moim ciele zaczęło tak buzować,że prawie nie wskoczyłam na nią i nie zaczęłam jej bić. -CZY CIĘ DO JASNEJ CHOLERY POGIĘŁO! KOBIETO TO JEST MOJA RZECZ, MOJA! NIE MASZ PRAWA MI JEJ ZABIERAĆ! -wybuchnęłam i wstałam z kanapy. -To co,że jest twoja? Ty jesteś MOJĄ córką. -podkreśliła dokładnie słowo 'moją'. -Nie mogę pozwolić na to abyś sie stoczyła. Nie możesz sie uzależnić od tego. Wytrzymasz jedną noc. Jutro ładnie wstaniesz i pójdziesz do szkoły. Zrozumiano? -odwróciła się i juz miała wychodzić,jednak sie zatrzymała i przekręciła  głowę w bok. -A i jeszcze jedno. Mnie i ojca nie będzie, jedziemy, a w sumie lecimy, do biura. -Gówno mnie to obchodzi? Wyjeżdżajcie nawet na całe życie i tak was nie potrzebuję. Tyle lat wychowywałam sie bez was, więc teraz to nie robi mi większej różnicy. Pomyślałam odprowadzając ją wzrokiem do drzwi. Kiedy drzwi sie zamknęły wplątałam ręce we włosy i krzyknęłam jak najgłośniej mogłam. -SUKA. -Kopnęłam z całej siły w drzwi. Oparłam się o ścianę, po czym sie po niej zsunęłam opadając na podłogę. Wyzywałam ją niemiłosiernie pod nosem. Mój oddech przyspieszył, a ja nie mogłam się ogarnąć. Nie płakałam-łzy są dla słabych. Ja jeszcze jestem silna. Nie pójdę jutro do szkoły, nie ma bata. Chcę do moich przyjaciół, oddaj mi ich..Ja jestem im potrzeba, a w prawdzie oni mi! Krzyczałam w duchu. Nagle w kącie po drugiej stronie pokoju coś się zaświeciło. Wstałam niezdarnie i udałam się w tamtą stronę. -co to jest?- kucnęłam i wystawiłam rękę chwytając przedmiot w dłonie. OO, przecież to mój telefon! Uśmiechnęłam się szeroko. -o tym zapomniałaś kochana mamusiu. - wystawiłam środkowy palec w stronę drzwi i usiadłam z powrotem na sofie trzymając w ręku komórkę. Przyszedł mi sms, od jakiegoś numeru. 'Dlaczego nie ma cię w szkole?'. Roześmiałam się tak głośno jak tylko potrafiłam. Co za idiota do mnie piszę? Teraz sie mną interesujecie? Haha, takiego wała wam pokaże! Po za tym, kto to mógł napisać i skąd ma mój numer? Zastanowiłam sie chwilę po czym to olałam i weszłam w aplikacje 'Skype'. Od razu zadzwoniłam do moich przyjaciół. Dlaczego nie odbierają? Nagle do pokoju niespodziewanie wleciała mama. -Liv, posłuchaj zaraz wychodzimy. Twojego laptopa zabieram, internet odcinam. -w tym momencie spojrzała na moją komórkę. -Nie zabiorę ci jej,bo muszę mieć z tobą kontakt, i tak internetu nie będzie. No i nie wspominałam,że będziemy dopiero w środę. -przymykała drzwi,ale jeszcze sie wychyliła i dodała.- Nie myśl,że twoich krzyków nie słychać. - zamknęła i odeszła. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie, będziesz silna. Podbiegłam i zaczęłam walić pięściami o drewniane drzwi. Rzuciłam gdzieś telefon, gdyż i tak się nie przyda. Za dwa dni? przecież ja nie wytrzymam! Nathan, Caroline, James, Mike... Oni, moi kochani. -TY PIZDO! NIENAWIDZĘ CIĘ! ODDAJ MI INTERNET! CHOCIAŻ TO! OBIECUJĘ ŻE PÓJDĘ DO SZKOŁY TYLKO PODŁĄCZ MI INTERNET. -wybiegłam z pokoju i chwyciłam mocno moją mamę za rękę. Moje oczy były przepełnione łzami i zamazywały mi widok. - Oni na mnie czekają, proszę.. Dobrze, nie będę siedziała. Wezmę tylko lekcje i odłożę go. Błagam.. -powiedziałam przez łzy. Byłam na skraju załamania. Moje nastroje z każdą sekundą się zmieniały. Mogłam zrobić wszystko, aby odzyskać internet. Kobieta przewróciła oczami i poszła do swojej sypialni bez słowa. Wróciła z laptopem i ruterem. Wręczyła mi je nadal nic nie mówiąc, zeszła na dół i potem juz ich nie widziałam. Najwyraźniej musieli  pojechać. Wpadłam do pokoju i szybko wszystko podłączyłam. Od razy zadzwoniłam do wszystkich. Nikt nie odebrał,choć widziałam,że byli dostępni. 
Ty:Co się dzieje?
Nathan: Olałaś nas.
Caroline: Już nas nie chcesz.
James: Znalazłaś sobie nowych?
Mike: Na pewno lepsi...
Ty: Co wy wygadujecie? Moja mama,ona zabrała mi laptopa i internet. Nikogo nie mam nowego. Kocham tylko was. Wy jesteście moimi przyjaciółmi.
James: Nie kłam.
Caroline: Łżesz. 
Ty: Nathan proszę, powiedz coś. wiesz,że nie zrobiłabym tego! 
Nathan: Ja już nic nie wiem.. Liv, zawiedliśmy się na tobie. 
Własnym oczom nie mogłam uwierzyć. Jak oni tak mogli? Co obwiniasz ich idiotko? To ty zostawiłaś ich, olałaś. Mogłaś nie pozwalać na to mamie. Mogłaś zrobić wszystko... Załamana weszłam szybko na stronę, na której się poznaliśmy, i 0d razu napisałam do Nathana, oczywiście nie odpisał.. Nikt już mi nie odpisywał. Nagle pojawiła sie nowa wiadomość. Moje oczy nabrały blasku, w duchu skakałam z radości. Weszłam szybko i co ujrzałam? Jakiś pierdolony idiota,którego nie znam napisał mi to pierdolone WITAJ. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Liv uspokój się. Ten człowiek może potrzebować pomocy, jak ty. Musisz się ogarnąć. Kliknęłam na jego profil. No w sumie całkiem przystojny. Jego nick to j.bieber. O Boże, kim ty jesteś? Nie wyglądasz mi na osobę z problemami. Taki przystojny, na pewno ma chmarę dziewczyn obok siebie. Odpisałam mu grzecznie Cześć i w prost zapytałam, jakie ma problemy. W prawdzie nie do końca jestem osobą, która by mu pomogła,sama sobie nie radzę ze sobą, to jak mam pomagać komuś? Koleś jestem ostatnią osobą, do której powinieneś sie udać. Wyszłam z pokoju i poszłam do mini biura mojego taty.Przeszukałam jedną z szuflad. O TAK SĄ! Wyjęłam paczkę papierosów i wyszłam na balkon. Bardzo rzadko paliłam,ale powoli zaczyna mi się to coraz bardziej podobać. Zimne kafelki, na których stałam bosą nogą dały znać,że są. Myślałam,że moje nogi zaraz zamarzną. Mimo,że w dzień było bardzo gorąco, bo widziałam termometr, to w nocy było o dziwo zimno. Zwłaszcza jak się stało na balkonowych kafelkach. Brałam do buzi fajkę, ciągnęłam, wdychałam do samych płuc,a potem powoli wypuszczałam i tak cały czas, puki się nie skończyła. Zabrałam paczkę do siebie do pokoju i schowałam. Ponownie zasiadłam i zerknęłam na ekran, o pan Bieber odpisał. Westchnęłam głęboko, no proszę pana,w czym  mogę pomóc? Czekałam,aż otworzy się strona...


___________________________________________
Cześć!
Macie już wyczekiwanego Justin', mimo że jest go mało. : P 
Chciałabym Wam bardzo podziękować, bo jest coraz więcej komentarzy. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka to jest radość! O mało co,a przy niektórych popłakałabym się :') 
Przepraszam, że taki krótki,ale dużo się dzieje. Co za dużo to nie zdrowo ;p
Tym razem chcę pozdrowić bardzo serdecznie moją kochaną przyjaciółkę. @MalwinaPwluk (tt)dziękuje ci za komentarze i za to cudowne wsparcie i oczywiście za ciasto na Dzień Matki :* 
Kochani, komentujcie i przypominam o zakładce 'informowani'. Mile widziane długie opinie. :D
 12 KOMENTATRZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ

sobota, 24 maja 2014

1. Jakoś specjalnie mnie tam nie ciągnie....

Liv
   -to już kolejny dzień szkoły,który omijasz.-powiedziała  mama. W zasadzie pewnie miała to głęboko w poważaniu. Musiała coś powiedzieć,żeby nie wyjść na matkę,która się nie interesuje swoją córką. Bądźmy szczerzy, ja ją wcale nie obchodzę. Przewróciłam teatralnie oczyma. W sumie to miała racje. Omijam kolejny dzień w szkole, ale jakoś specjalnie mnie tam nie ciągnie. Wolę zostać w domu, posiedzieć sobie na komputerze. Tutaj przynajmniej mam z kim rozmawiać. Tak bardzo się cieszę,że trafiłam na tą stronę. Znalazłam mnóstwo osób,które są takie same jak ja, z takimi samymi problemami. Nie przespałam kolejnej nocy, ponieważ rozmawiałam z moimi internetowymi przyjaciółmi. Szczerze mówiąc jest cudownie. Chociaż robię się coraz bardziej zmęczona,a moje powieki powoli opadają. NIE! Nie możesz spać, oni na ciebie czekają, oni chcą z tobą rozmawiać. Podkuliłam nogę i oparłam na niej głowę. Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc, że napisał Nathan. Tak dobrze myślicie, poznałam go tutaj. Nie zmienia to jednak faktu, że jest cudowny. W prawdzie nawet nie wiem jak wygląda, nie rozmawialiśmy jeszcze przez kamerkę. Chłopak napisał mi 'Cześć, jak się czujesz?'. -W porządku- powiedziałam sama do siebie po czym odpisałam mu,to co właśnie wypowiedziałam. Zapytałam jego o to samo. Rozmowa ogólnie wyglądała jak każda. Tylko,że dzisiaj  napisał mi, że chciałby porozmawiać przez Skype. Oczywiście zgodziłam się. Byłam bardzo ciekawa tego jak wygląda. Wymieniliśmy sie nazwami i rozpoczęła się nasza konwersacja. Nathan był blondynem. Miał niebieskie oczy, duże niebieskie oczy. Można powiedzieć,że się w nich zakochałam. Były na prawdę ładne. Teraz nadeszła kolej na mnie. Westchnęłam głęboko. -jesteś tego pewny? a jak się wystraszysz? -powiedziałam z nutką rozbawienia w głośnie. Powoli wystawiłam rękę i kliknęłam na przycisk włączania kamerki internetowej. -No.. także to ja. -wzruszyłam ramionami. Nie zauważyłam jakiegoś szczególnego skrzywienia, czy też nie miał odruchów wymiotnych, więc nie jest aż tak źle ze mną. -nie rozumiem,dlaczego sie wstydziłaś? przecież jesteś piękna, wszyscy tutaj jesteśmy piękni.- uśmiechnął się do mnie promiennie. Dowiedziałam się, że blondyn jest na tej stronie od roku i od tego czasu nie wychodził z domu. Podziwiałam go bardzo. Ja bym tak nie potrafiła. Gadaliśmy do późnego wieczoru, potem dołączyło do nas jeszcze parę osób i następna nocka z bańki. Rano zakończyliśmy rozmowę,tylko dlatego aby wspólnie zacząć grać w grę. Tak na prawdę nigdy nie ciągnęło mnie do gier, ale z nimi mogłam robić wszystko. Puszczali cały czas jakieś żarty. Nie pamiętam kiedy tak dobrze sie bawiłam. Około ósmej poszłam na dół zrobić sobie śniadanie. W sumie nie byłam głodna,ale tak dla zasady, aby rodzice się nie  rzucali. Od ostatniego czasu praktycznie wcale nie odczuwam głodu,ani zmęczenia. Tak nie chodzę do szkoły. Zwyczajnie ją olewam. Nie mam ochoty użerać się z niewychowaną bandą dzieciaków. Po drodze zerknęłam w lustro. Zdziwiłam sie niemiłosiernie. Jezu, jak ja wyglądam!? Cienie pod oczami bardzo widoczne, cała blada.. Wyglądałam jak wiedźma, a oni i tak cały czas powtarzali, że jestem piękna. Czyż to nie jest cudne? Kocham ich z każdą minutą coraz bardziej. Och, zapomniałabym. Cały czas mówię tylko oni, ale oprócz Nathana nikogo nie przedstawiłam. A więc, ogólnie jest nas piątka. Ja, Nathan, Caroline, James i Mike. Caroline to ciemna blondynka o zielonych oczach. Nosi nieduże okulary. Mały nosek, ogólnie jest bardzo ładna i nie mówię tego tylko dlatego, bo mamy takie motto, czy jak to nazwać,że wszyscy tutaj jesteśmy piękni. Ona na prawdę nadawałaby się na modelkę. James jest brunetem z brązowymi oczami.  Nie ma nic w sobie szczególnego. Mike, on zazwyczaj wcale się nie odzywa. Jest skrytym, niebieskookim szatynem. Usiadłam i zaczęłam dalej grać. Teraz każdy dzień wydawał się być taki sam, taka monotonia, ale nie jest nudno. Coraz bardziej  podoba mi się takie życie bez wychodzenia z domku. 
Właśnie zdałam sobie sprawę z tego,że moi rodzice wyjechali i nie ma ich już kilka dni. Kurcze powinnam zacząć ich słuchać.. -Kochanie, jesteśmy. -usłyszałam delikatny głos mamy z dołu. Czy ja mam jakieś moce? Pomyślałam o nich, a oni tak pyk i sie pojawili. To jest nienormalne. Zaśmiałam sie sama do siebie i zeszłam, aby się z nimi przywitać. Dzisiejszego dnia humor mi o dziwno dopisywał. Podeszłam do mamy i dałam jej buziaka w policzek, tak samo z ojcem. -jak w szkole? -zapytała rodzicielka. Zrobiłam duże oczy siadając przy stole. Odchrząknęłam. -znowu nie byłaś? chcesz zawalić rok? chcesz powtarzać klasę? -teraz zaczęła mówić jaka to jestem zła i niedobra, szczerze to nawet jej nie słuchałam. Nie bardzo mnie to interesowało. Jestem pełnoletnia mamo,halo?! Mogę robić co chcę, tak? Gdy kobieta skończyła swój monolog westchnęłam głęboko. -wiesz co? wy się powinniście sobą zająć! jesteście super małżeństwem, prawda?  obydwoje jesteście w stosunku do siebie uczciwi? nie zdradzacie się nawzajem? jesteśmy kochającą się rodziną? Tak? między nami jest wszystko w porządku? gówno! gówno jest w porządku!-zaczęłam krzyczeć , tym samym wstawając z krzesła. -Zdradzacie się nawzajem, dla was liczą się tylko pieniądze, nie wiecie co to miłość! nigdy mnie nie kochaliście,zawsze mięliście mnie głęboko w dupie! myśleliście,że prezenty, zabawki, ciuchy zastąpią mi rodziców? gówno prawda! MAM WAS DOŚĆ, NIENAWIDZĘ WAS! -krzyknęłam tak głośno jak tylko mogłam. Wyrzuciłam z siebie wszystko, wszystko dosłownie wszystko. -a wiecie co jest najlepsze? ucziowie w mojej szkole mówią mi o takich rzeczach. Oni wiedzą więcej o moich rodzicach niż ja sama. Niż ich pierdolona córka! -powiedziałam stojąc na schodach prowadzących do góry. Widać było na ich twarzach zmieszanie, zdenerwowanie. Sama nawet nie wiem co. nawet teraz nie zwrócili uwagi, na przekleństwo wychodzące z moich ust. Nie żałuje niczego co wypowiedziałam, a w prawdzie wykrzyczałam. Na pewno dadzą mi teraz święty spokój. Przelustrowałam ich i poszłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Zapomniałam całkowicie,że rozmawiałam przez skype z Nathan'em. Tylko z nim gdyż cała reszta grała. -co sie stało? -zapytał. - nic. -burknęłam siadając na swoim łóżku. - przecież mi możesz powiedzieć. wszyscy sobie ufamy. jesteśmy rodziną, nikt tu nikogo nie gorszy, wszyscy się kochają. -uśmiechnęłam sie do niego ciepło. On zawsze potrafił tak dobrać słowa, że się momentalnie uspokajałam. Opowiedziałam mu wszystko. Dziwnie zareagował, chyba nie sądził,że potrafię być taka ostra. Sama w sumie nie spodziewałam sie tego. Zazwyczaj byłam szarą myszką , która nigdy się nie udziela. Praktycznie nawet nie zgłaszałam się podczas lekcji,tak jakby mnie tam nie było. 
_________________________________________________________________
Witam was ponownie! 
W tym rozdziale, już coś się dzieje,ale nie jest to jakaś super akcja. Na razie powoli wszystko wam przedstawiam. Rozumiem,że możecie się złościć, ale spokojnie to dopiero pierwszy rozdział :D Zdaję sobie sprawę,że jest krótki i nie wiem dlaczego jestem z niego cholernie nie zadowolona. No,ale miejmy nadzieję,że z każdym następnym będzie tylko lepiej. 
Kolejna sprawa jest taka, że chciałabym bardzo podziękować @swaghalo (ask)  za zrobienie szablonu! Jula jest na prawdę cudowny! <3
Misie komentujcie, dodawajcie się do zakładki 'informowani' i do następnego!! :))) 
                                                       CZYTASZ=KOMENTUJESZ
                                               5 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ

czwartek, 22 maja 2014

Prolog

Liv jak co dzień rano wybiera się do szkoły. Idzie się myć, nakłada delikatny make-up i ubiera się. Wychodzi z domu udając się na przystanek. Siada na ławeczce i słucha muzyki przez słuchawki. Zaczynają schodzić sie osoby z jej szkoły i klasy. Żaden z nich jednak nie przywita się z Liv. W szkole nikt jej nie lubi, nie ma przyjaciół. Ona myśli,że głownie dlatego iż jej rodzice są jednymi z najbogatszych ludzi w tym mieście. Lecz brunetka wcale się nie wywyższa, ona nawet nie widzi nic fajnego w tym. Chciałaby być taka jak oni wszyscy. Mieć grupkę prawdziwych przyjaciół. Siada na sam przód autobusu. Zazwyczaj ludzie idą na tyły, twierdząc że tam 'fajniej'. Brązowooka nie zwraca na nic uwagi, słucha tylko swojej ulubionej playlisty. Lekcje mijają jej jak zawsze-nudnie i długo. Na lunchu Liv siada sobie z boczku i nie przeszkadzając nikomu je swoje śniadanie. Nagle podchodzi do niej przystojniak szkolny i zaczepia. Brunetka nie reaguje, więc ucznia to denerwuje. Zaczyna ją wyzywać-ona nic. W pewnej chwili krzyknął,że rzekomo widział jej ojca ze swoją sekretarką wchodzących do hotelu. Nie wytrzymała, do jej oczu zaczęły napływać łzy. Wiedziała,że to może być prawda. Jej rodzice nie spędzają za dużo czasu ze sobą, więc to jak najbardziej możliwe. Wstała i spojrzała głęboko w tęczówki Mike'a,bo tak się właśnie nazywał. -chuj cie to!- wysyczała,a w odpowiedzi usłyszała śmiech,po czym nagle cała stołówka wzięła przykład z chłopaka. Brązowooka zacisnęła ręce w pięści i wyszła stanowczym krokiem. Nie dała po sobie poznać,ale bardzo ją to uraziło. Olała resztę lekcji i wróciła do domu. Weszła na komputer. Przeglądała właśnie swoją pocztę. Jej uwagę przykuła wiadomość, niby zwykła reklama.Kliknęła i zaczęła czytać.
       'Jesteś w szkole nie lubiana? Uczniowie nie dają Ci spokoju? Wyzywają,nękają.. Nie martw się. Nie jesteś jedyna, jest nas więcej. Wejdź, znajdź osoby z podobnymi problemami. Pogadajcie, dogadacie się na pewno! Wejdź(...)' 

Oczy Liv od razu nabrały blasku. Bez zastanowienia kliknęła w link. I tak się zaczęło...


______________________________________________________________
Witam Was bardzo serdecznie! 

Mamy już prolog. Więc już coś powoli się rozkręca. Mam nadzieję, że się spodobało? Jeśli jesteś ciekawy jak potoczy się ta cała historia, wpisz się do zakładki 'informowani'.Zapraszam do komentowania.  Do następnego!