wtorek, 15 lipca 2014

7.-Nikt mnie nie lubi -Ja Cię lubię

Justin
    Leżałem w łóżku tępo patrząc się w sufit. Nie mogłem spać. Moje myśli ciągle krążyły wokół jednej osoby, Liv. To już zbyt długo trwa. Dawno powinienem załatwić sprawę a nie ciągnąć to dalej. Boje się, że ta cała sytuacja odwróci się przeciwko mnie. Nie wiedzieć czemu wspomnienie wczorajszego dnia, wywoływało u mnie uśmiech na twarzy. 

    Usiadłem do komputera z kubkiem herbaty w ręce. Wyświetliłem listę kontaktów i wyszukałem osobę, która w tym momencie najbardziej mnie interesowała. Całe szczęście była dostępna. Włączyłem chat i nim zdążyłem wysłać napisany tekst, dostałem wiadomość.
Liv: Porozmawiajmy przez skype... proszę... ja potrzebuje kogoś. Potrzebuje pomocy, pogadać...
W tym momencie jakby mnie coś ukuło w sercu. Napisała, że potrzebuje pomocy,potrzebowała mnie. Martwiłem się. Połączyłem się z dziewczyną, niemal natychmiast odebrała. Zobaczyłem jej spuchniętą twarz. Miała zaczerwienione oczy i spierzchnięte blade usta. Oprócz tego cała się trzęsła. Z całą pewnością płakała przed chwilą. Z powrotem podniosłem wzrok na jej oczy, gdy to zauważyła kąciki jej ust uniosły się delikatnie, na co odpowiedziałem jej szerokim uśmiechem. -Więc... co się stało?- zapytałem szczerze ciekawy, zachęcając ją do zwierzeń. Liv spoważniała. Nagle zrobiło się niezręcznie. Brunetka zapatrzyła się w jeden punkt poza ekranem jej monitora. - Liv... -zacząłem. Popatrzyła na mnie i zaczęła się głośno śmiać. Zanim zdążyłem spytać co ją tak rozbawiło, podniosła rękę na widok której, zachłysnąłem się powietrzem. Na jej nadgarstku widniały czerwone pręgi z których nieustannie sączyła się krew. Odwróciła dłoń w swoja stronę i jak zahipnotyzowana zaczęła wpatrywać się w rany. Nagle zlizała całą ciecz z cięć, co wywołało u niej jeszcze większy napad śmiechu a  u mnie obrzydzenie. Krew ściekała jej po brodzie co wyglądało zarówno komicznie jak i przerażająco. Spojrzała na mnie ciągle chichotając.-Podoba ci się Justin? -gdy otwierała buzię mogłem dostrzec krew na jej zębach i języku. Nie odzywałem się czekając na wyjaśnienia ze strony nastolatki. Nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Już wcześniej miałem styczność z takimi sytuacjami. Niestety, ale w mojej branży to nieuniknione. Śmiech dziewczyny powoli przeradzał się w szloch. Nim się obejrzałem leżała na swoim łóżku, w pozycji embrionalnej, trzęsąc się i wylewając łzy w poduszkę. Czasami przestawała aby sięgnąć po wódkę z której raz po raz pociągała duży łyk. Po pewnym czasie przestała płakać tylko mamrotała coś pod nosem czkając, upewniając mnie że jest już naprawdę mocno schlana. Cały czas patrzyłem na nią nie pozwalając ulotnić się żadnemu dźwiękowi z moich ust. Gdy wyglądało na to, że śpi, chciałem się rozłączyć ale powiedziała coś na tyle wyraźnie, ze mogłem ją zrozumieć. -Miałeś kiedyś takie uczucie, że wszyscy na których Ci zależy mają Cie głęboko w dupie? Że jesteś śmieciem, wyrzutkiem ale tylko dlatego, że próbowałeś być sobą. Ludzie oceniają Cię przez to kim są twoi znajomi i rodzice? Przez to jakiej muzyki słuchasz i co czytasz. Nie znając twojej historii pozwalają sobie na słowa, które cały czas siedzą w twojej głowie i odbijają się echem.Patrzą na Ciebie z góry i taką pogardą  jakbyś co najmniej kogoś zabił?- Chciałem jej powiedzieć że jest pijana i bredzi i żeby się położyła spać, ale zamiast tego usłyszałem jak mówię - Tak ,dlatego zacząłem tu pracować- wyszeptałem. Dziewczyna zerwała się na równe nogi, jej dotąd przyćmiony wzrok stał się rozumny i utkwił w mojej twarzy -Naprawdę?- spytała cicho. Spojrzałem w dół i prawie bezgłośnie wyszeptałem ,,Tak'' ,gdy zerknąłem na nią z powrotem jej oczy ponownie zaszły mgłą. Położyła się na plecach i wpatrywała w żyrandol. -A mnie nikt nie lubi.-wydęła wargi niczym małe dziecko. Zaśmiałem się. -Ja Cie lubię.- Ale ty nie istniejesz- odpowiedziała z szerokim uśmiechem. Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc o co jej chodzi. -Dlaczego tak uważasz?- Bo jesteś dla mnie dobry, a dla mnie nikt nie jest dobry. Tak już jest i musi być to jest napisane tam u góry.- uniosła palec wskazując mi kierunek.- I wcale nie chodzi mi o sufit.- zaczęła się śmiać z własnego żartu. Patrzyłem na nią zafascynowany. Gadaliśmy  jeszcze długo ale rozmowa przestała się kleić. Prosiła mnie, żebym jej opowiedział jakąś zabawną historię. Gdy byłem mały nie miałem styczności z rówieśnikami. Dlatego opowiedziałem jej coś co mnie zawsze bawiło. Gdy miałem 13 lat biłem się z siostrą na poduszki i przypadkiem uderzyłem ja tak mocno że spadła z łóżka i złamała sobie nos.Od tamtej pory rodzice nie pozwalali mi się do niej zbliżać. Nastolatka słysząc to zachichotała i przetarła zaspane oczy. Ja również byłem zmęczony wstałem od biurka i rozprostowałem zdrętwiałe nogi. Gdy  z powrotem usiadłem przed laptopem zobaczyłem jak Liv przybliża swoja twarz do kamerki. Speszony wzrokiem dziewczyny podrapałem się po karku -Coś... Eghm... Coś nie tak?- Justin -powiedziała szybko ciągle obserwując moja reakcję- Mogę zadać Ci pytanie?- nie czekając na moja odpowiedź kontynuowała - Znaczy... Wczoraj kiedy rozmawiałam z moim przyjacielem- tu prychnęła -byłym przyjacielem- poprawiła się- do jego pokoju wszedł mężczyzna mówiąc że woła go- i nagle zwymiotowała za swoje łóżko. Gdy się podniosła, znów widziałem w jej oczach łzy. -W-wołał g-go -zająknęła się -Ja przepraszam -Spokojnie możesz mi wszystko powiedzieć- Zarumieniła się. Wzięła głęboki wdech, kiedy usłyszałem głos z za drzwi który zbliżał się nie ubłagalnie -Liv?! Liv kochanie wróciliśmy!Dlaczego nie zamknęłaś domu? Coś się stało? -Do sypialni zajrzała zadziwiająco młodo wygladajaca kobieta -Co do cholery się...
________________________________________________________________________________
Helloo !
A o to i jest wymęczony ale się udało:) Trochę krótki ale chciałyśmy szybko coś dodać. Wierzcie mi jeszce takiej blokady nie miałam. 
Ach Justin taki opiekuńczy... Przepraszamy za tak długa przerwę ale Din była nad morzem a ja nie chciałam działać na własna rękę dlatego też zapowiadam iż nowy rozdział może pojawić się jeszcze dziś albo i jutro. Anyway, błagam komentujcie te moje wypociny! Pod ostatnim rozdziałem były co prawda tylko dwa komentarzem ale bardzo mnie poruszyły, dlatego dziękuje i pozdrawiam Marika.blogger i Nati Lukeyy jeszcze raz dzięki :)
Ach no i dziękuje Bo to już 1250 wyświetleń :) I taka mała informacja dla zainteresowanych Din pisze perspektywę Liv a ja Justina. 
Sooo do następnego <3 div="" nbsp="">
Pozdro lamus :) 

1 komentarz: